Strony

niedziela, 3 marca 2013

Poszukiwania M


Jest plan, wszystko ładnie określone co ma być, a co nie, wydawałoby się, że wystarczy wrzucić kryteria w wyszukiwarkę i mieszkanie się znajdzie. Niestety takie rzeczy to tylko w reklamie. W rzeczywistości to wiele godzin poświęconych na przeszukiwanie ogłoszeń. Podeszliśmy do tematu pesymistycznie i daliśmy sobie rok na znalezienie M. O mało co a i w tym terminie nie dalibyśmy rady. Zosia samosia dobrze wie czego chce i poradzi sobie sama, dlatego nie korzystaliśmy z żadnego biura nieruchomości. Oczywiście oglądając kolejne mieszkania zgłaszaliśmy pośrednikom jakie są nasze oczekiwania, jednak żaden z nich się później do nas nie odezwał. Ogłoszenia mają to do siebie, że są mało precyzyjne, a dzwoniąc i dopytując o szczegóły zazwyczaj słyszy się odpowiedź nie wiem, umówimy się, Państwo zobaczą. A szkoda bo wielokrotnie zaoszczędziło by to czasu zarówno nam jak i pośrednikowi. Warto bardzo dokładnie oglądać zdjęcia, bo często one mówią więcej niż sam opis mieszkania. No to jedziemy, oglądamy, a tu zamiast balkonu drzwi balkonowe albo junkers, którego nie miało być. Po kilkudziesięciu takich wizytach naprawdę ma się ochotę powiedzieć dość i wybrać pierwsze lepsze. Tylko czy warto chwilę słabości zamienić na lata niezadowolenia? Tutaj nasza lista przychodzi z pomocą, analizujemy ją bez końca, czy może da się z czegoś zrezygnować. Odpowiedź za każdym razem była ta sama, nie. No to dalej szukamy, ustawione powiadomienie na maila o nowych ofertach. Swoją drogą bardzo wygodna rzecz, szczególnie gdy ma się pocztę skonfigurowaną w telefonie. Pierwsze mieszkanie, które nam się tak naprawdę podoba znajdujemy po 4 miesiącach. Cena trochę wysoka, nie starczy nam na remont, właścicielka nie chce negocjować, poza tym wyprowadzi się dopiero jak inne mieszkanie, które sobie upatrzyła, będzie wolne. Po wyjściu mówię jedno krótkie zdanie. Ja chcę tu mieszkać, to M ma potencjał. Zostawiamy namiary na siebie z wyraźną chęcią zakupu i szukamy dalej. W między czasie staramy się podtrzymać kontakt, by ostatecznie usłyszeć, że jednak nie sprzedaje. Kolejna ciekawa oferta trafia się 2 miesiące później. Niestety parter, nie potrafimy podjąć decyzji od razu, a gdy już jesteśmy prawię zdecydowani, okazuje się, że sprzedane. Dobre oferty schodzą prawie jak świeże bułeczki. Ktoś kto szuka mieszkania po pewnym czasie bardzo dobrze to widzi. Dlatego jak coś jest dla nas atrakcyjne, nie ma się co długo zastanawiać. Nie dajmy się też nabrać na krzyczące do nas z daleka "nowa niższa cena", która bardzo często jest taka sama jak poprzednia, a zdarzało się, że i wyższa. Zresztą pośrednicy rzadko kiedy usuwają stare ogłoszenia, więc łatwo to zweryfikować. Co jeszcze zauważyłam to to, że jedno mieszkanie potrafi być wystawione w paru różnych biurach z różnicą ceny nawet 20 tysięcy. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, starają się dać różne zdjęcia, ale po głębszej analizie okazuje się, że to to samo mieszkanie. Po raz kolejny chcemy się poddać, czy my faktycznie tak dużo oczekujemy. Zewsząd mówi się, że ceny mieszkań spadają jednak w ogłoszeniach tego nie widać. Owszem spadają ale tylko tych, których nikt nie chce. Kolejne mieszkanie, które się nam podoba i znowu podobna sytuacja, sprzedadzą jak znajdą inne. Chcemy podpisać umowę, właściciele nie chcą, co zrobić trzeba mieć nadzieję, że może tym razem się uda. Nie uda się, jednak rezygnują. Ile razy można wracać do punktu wyjścia, przecież bez końca tak się nie da, ale jeszcze mamy czas, jeszcze rok nie minął. Szukamy, oglądamy, chodzimy na targi mieszkaniowe. Niestety mieszkania deweloperskie są poza naszym zasięgiem cenowym. Jest, pojawia się znowu ostatnie mieszkanie, które nam się podobało. Szybki telefon, nowy pośrednik, mówimy, że jesteśmy zdecydowani, że już oglądaliśmy, że chcemy kupić. Nadzieja odżywa, może tym razem się uda. Pani niech będzie Ania pozostaje z nami w kontakcie przez jakiś czas, jednak historia się powtarza, właściciele nadal szukają nowego mieszkania. Skoro oni szukają, nadal nie ma mowy o umowie to i my nie pozostajemy bezczynni. Pamiętacie mieszkanie, to o którym powiedziałam, że chcę w nim mieszkać, pierwsze, które nam się spodobało. Pojawia się nowe ogłoszenie 30 tysięcy taniej niż parę miesięcy temu. To chyba jakiś znak. Umawiamy się na oglądanie, pośrednik informuje nas, że przed nami są już chętni. Wyznaczony dzień, wyznaczona godzina, pech chciał, że akurat korki na mieście i K się spóźni więc lecę sama. Na miejscu dowiaduję się, że wcześniejsi oglądający przełożyli spotkanie. Udało się jesteśmy pierwsi. Tym razem się nie zastanawiamy, decyzja została podjęta już dawno, kupujemy, umawiamy się do notariusza w celu podpisania umowy przedwstępnej. 

Jak widzicie znalezienie mieszkania to nie taka prosta sprawa. Ważne, żeby się nie poddawać, wyznaczyć sobie cel i konsekwentnie do niego dążyć. Wspierać się wzajemnie i za każdym razem przypominać na czym nam tak naprawdę zależy :)

A wracając do Pani Ani. Odezwała się z pytaniem czy nadal jesteśmy zainteresowani. Tyle, że my już mamy kupione nasze wymarzone M


Prosty układ mieszkania i możliwość przebudowy. Tego właśnie szukaliśmy :)

A tak to wyglądało zaraz po odebraniu kluczy. Stan do remontu, ale potencjał jest!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz