Strony

wtorek, 11 czerwca 2013

Instalacja elektryczna i inne problemy.

Remont trwa i trwa a efektów brak. Niestety nasza ekipa poległa. Na każdym kroku zaczął wychodzić brak podstawowej wiedzy i zasada byle było. W związku z tym byliśmy zmuszeni zakończyć współpracę i zamiast posuwać się do przodu, cofamy się. Cała konstrukcja ścian działowych została postawiona według technologii własnej, co było przez nas nie do przyjęcia. Jakoś nie mam ochoty mieć w domu ruszających się ścian. Ponieważ jesteśmy w mieszkaniu codziennie i na bieżąco obserwowaliśmy postęp prac, nie dało się przed nami nic ukryć. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby całość miała być robiona "na gotowo". Obawiam się, że za parę miesięcy zaczynalibyśmy remont od nowa. Nie mówiąc już o tym, że wnęka pod prysznic została źle wymierzona, a drzwi które do niej wybraliśmy nie miały się jak otworzyć. Wniosek z tego taki, że ekipa z polecenie, z którą nigdy wcześniej nie było problemów zawiodła na całej linii.






Wymiana instalacji elektrycznej w bloku z wielkiej płyty to prawdziwe wyzwanie. Ściany są twarde, co chwilę jakieś zbrojenia. Wycinanie rowków to godziny ciężkiej pracy. W dodatku niektóre ściany są tak cienkie, że nie ma możliwości umieścić w nich kabli. Niestety kupując mieszkanie w bloku z aluminiową instalacją trzeba się z tym liczyć. Lepiej to zrobić od razu. U nas z pozoru wydawało się wszystko ok, prąd działa to po co wymieniać. Dopiero przy usuwaniu starych kabli wyszło, że część z nich jest nadpalona. Pożar w ścianie dopiero co wyremontowanego mieszkania, to ostatnie o czym człowiek marzy. Grubość ścian także nie ułatwia zadania. W niektórych miejscach są 5 cm ścianki działowe i nie ma fizycznej możliwości, żeby wcisnąć tam całe okablowanie. Powoduje to dodatkowe komplikacje, ściany trzeba oklejać płytą, żeby jakoś to upchnąć.






Ściany, nasze kochane ściany sprawiają same problemy. Cały czas planowaliśmy drzwi 80 tki do dwóch małych pokoi. W mniejszym pokoju nie było problemu, ścianka działowa szybko wycięta i będą. W drugim niestety jest ściana nośna i żeby pozbyć się kawałka tego dziadostwa potrzebne jest pozwolenie na budowę. Odpuszczamy jakoś damy radę z mniejszymi drzwiami. Podobnie ma się sprawa w przypadku drzwi wejściowych. Można by zrobić fajne szerokie wejście, bo pomimo wąskiego korytarza miejsca starczy, ale ściany nie można tknąć.






Z ciekawych ściennych przypadków,  udało się nam, a w sumie naszej ekipie, uszkodzić klatkę schodową. Podczas usuwania starego gniazdka elektrycznego część ściany wyszła drugą stroną, no i mamy kolejny problem.







W ostatnim czasie udało nam się także pozbyć kaloryferów. O dziwo tutaj nie pojawiły się żadne problemy. Zostały założone zawory i teraz już nie musimy odcinać całego bloku od źródła ciepła, gdy chcemy coś u siebie grzebać. Grzejnik w kuchni został zlikwidowany na stałe, a łazienkowy znalazł nowe miejsce. Niestety ściany po raz kolejny nie chciały współpracować i nie było możliwości ukrycia rurek. Na szczęście mam już pomysł jak je schować, więc nie powinno być najgorzej.






Ponieważ pion wodno-kanalizacyjny jest umiejscowiony w najciekawszym narożniku kuchni, a musi być do niego dostęp postanowiliśmy przenieść liczniki. Były dwa rozwiązania. Albo wypadną między dolnymi a górnymi szafkami, albo nad górnymi szaflami. Na ścianach w kuchni chcemy położyć płytki dlatego sensowniejszym rozwiązaniem wydawało nam się przenieść liczniki w górę. W praniu wyjdzie jak sprawdza się takie rozwiązanie podczas odczytów. Dodatkowo planujemy taką zabudowę pionu, żeby w łatwy i szybki sposób można było się do niego dostać. No dobrze, przesadziłam, ani łatwo, ani szybko nie będzie ale bez zniszczeń da się to zrobić. A znając nasze szczęście pewnie za parę miesięcy się okaże, że chcą tam coś wymieniać :)




2 komentarze:

  1. Myślę, że po takich problemach z remontem, mieszkać będzie się Wam zajebiście :) I tego Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło się czytało :)

    OdpowiedzUsuń