Mieszkanie...
Duże czy małe, jasne czy ciemne, wysokie czy niskie, w centrum a może za
miastem, w kamienicy czy jednak w bloku. Tylu ilu ludzi, tyle preferencji.
Określenie tego, co się chcę a na co można sobie pozwolić to ciężkie zadanie :)
Dla nas parę czynników było
decydujących. Przede wszystkim okolica. Szczególnie zależało
nam na jednym osiedlu, chociaż obszar poszukiwań wyznaczyliśmy sobie
zdecydowanie większy. Ponieważ ja poruszam się komunikacją miejską miało być z
szybkim, wygodnym dojazdem do centrum. Po drugie rodzaj zabudowy. Pomimo, że
bardzo podobają się nam kamienice a szczególnie mieszkania
poddaszowe odrzuciliśmy je. Rozpytując znajomych wiele
osób potwierdziło
nasze przypuszczenia. Zimą ciężko ogrzać, a latem na poddaszu gorąco. Często też
się słyszy o problemach z ustaleniem własności kamienicy oraz
stan niektórych pozostawia
wiele do życzenia. Znowu mieszkania w ładnych, zadbanych, odremontowanych są
często droższe niż od dewelopera. Pewnie duże znacznie odgrywa tutaj
lokalizacja. Nie odrzuciliśmy ich zupełnie jednak też nie nastawialiśmy się, że
znajdziemy takie mieszkanie w atrakcyjnej cenie. Braliśmy też pod
uwagę piętro. Nie
wiem dlaczego K nie lubi parteru. Nie był to może czynnik decydujący, ale też
braliśmy go pod uwagę. Co do samego mieszkania to tutaj oczekiwania były dużo
bardziej sprecyzowane. Nie skupialiśmy się na samym metrażu, ale wiadomo im
więcej miejsca tym lepiej. Mając świadomość wieloletniego kredytu mieszkanie
musiało być przyszłościowe, tak żeby znalazło się miejsce na pokój dla
dziecka, które kiedyś w
przyszłości chcemy mieć. Dlatego braliśmy pod uwagę minimum dwa
pokoje z oddzielną kuchnią lub mieszkanie trzy pokojowe. Zależało nam także żeby
był balkon. Tak żeby latem można było posiedzieć na powietrzu nie ruszając się z
domu. Coś, czego zdecydowanie nie chcieliśmy mieć to junkers. Mieszkaliśmy już z
tym wynalazkiem i po pierwsze bardzo przedraża a po drugie mimo wszystko jest
mało bezpieczny. Nasza czujka czadowa potrafiła dawać koncert w środku nocy.
Fachowiec twierdził, że wszystko jest ok, czwarte piętro, za niski komin,
powietrze się cofa, czujka szaleje. Jak było naprawdę nie wiem w każdym razie na
szczęście nigdy nic się nam nie stało. Odrzuciliśmy też wieżowce. Panicznie boję się windy, dlatego każda podróż w niej jest dla mnie dużym stresem, poza tym bardzo często panująca anonimowość w takich blokach też nie zachęcała nas pozytywnie. Do mniej istotnych czynników należał widok za oknem oraz ich rozmieszczenie na dwie strony świata. Stan mieszkania - ze względu na ograniczone środki do remontu. Wyszliśmy z założenia, że chcemy mieć zrobione po swojemu i szkoda by było niszczyć coś, w co ktoś inny włożył dużo pracy a pewnie i pieniędzy. No i remont można rozciągnąć w czasie dając sobie szansę na zgromadzenie niezbędnych środków tak żeby to wymarzone M było faktycznie tym wymarzonym :)
Takie szczegółowe określenie tego, co jest dla nas szczególnie ważne a co nie ma większego znaczenia wielokrotnie pozwoliło uniknąć nam błędu. Przy poszukiwaniach nie jeden raz pojawiają się chwile zwątpienia, rezygnacji. Człowiek ma ochotę kupić cokolwiek byle już było. Znajomi chwytają się za głowę, niejednokrotnie słyszy się za plecami "ci to ale wymyślają". W takich sytuacjach taka lista potrafi sprowadzić na ziemię, przypomnieć na czym nam tak naprawdę zależy. Bo w końcu ma to być nasze wymarzone M a nie pierwsze lepsze :)
Park Sołacki, jedno z moich ulubionych miejsc :) |
no no życzę powodzenia o wytrwałości w prowadzeniu bloga!:) nie znałem Cię z tej strony!:)
OdpowiedzUsuń