Strony

poniedziałek, 25 lutego 2013

Jak to się zaczęło.



Ciężko pisać o czymś co wydarzyło się kilka lat temu, więc pewnie będzie trochę chaotycznie, jednak to decyzje z przeszłości doprowadziły nas do momentu, w którym znajdujemy się dzisiaj. Ja i K bo tak go będę tutaj nazywać jesteśmy ze sobą 5 lat. Wiadomo jak to jest na początku. Motyle w brzuchu i nieodparta chęć spędzenia ze sobą każdej wolnej chwili. Niestety, mieszkając z rodzicami ciężko sprostać tym potrzebom i ciągle jest mało tej drugiej osoby. Po roku czasu mieliśmy dosyć i to właśnie wtedy pojawiła się myśl o wspólnym mieszkaniu. Jednak od myśli do realizacji daleka droga. Koszty, koszty, koszty... Na szczęście los nam pomógł i pojawiła się możliwość zamieszkania razem za cenę samych opłat, minus - czas tego luksusu 2 lata. Mieszkanie, stan fatalny. Ale co tam młodzi i niedoświadczeni porwaliśmy się z motyką na słońce. Miało być tylko odmalowanie, a skończyło się na pół rocznym generalnym remoncie. Pewnie nie jeden nazwał nas szaleńcami, ale dla nas to była wielka frajda, mogliśmy tworzyć coś wspólnego, co bardzo umocniło nasz związek, no i tym sposobem przeżyliśmy nasz pierwszy wspólny remont. Niestety czas szybko leci, ani się obejrzeliśmy i nadszedł czas wyprowadzki. Ponieważ nie mieliśmy miejsca, gdzie wspólnie moglibyśmy dalej mieszkać postanowiliśmy, że każde z nas wróci do rodziców. Na dwa, może trzy miesiące nie dłużej, a potem coś wynajmiemy. Los lubi być przewrotny albo my mamy takie wygórowane wymagania, sama nie wiem. W każdym razie stosunek ceny jaką byliśmy w stanie zapłacić (ok. 1800zł z opłatami) do warunków jakich oczekiwaliśmy (2 pokoje odnowione z dobrym dojazdem do centrum), nijak miał się do tego co oferuje rynek. I tak mijały kolejne miesiące, co raz częściej pojawiała się myśl o kupnie mieszkania. Stuknęły nam 4 lata bycia razem i mój kochany K się oświadczył. Musieliśmy wybrać albo natychmiast coś wynajmiemy albo kupujemy mieszkanie. Gryźliśmy się z tą myślą jakiś czas, aż zapadła decyzja. Damy radę kupujemy mieszkanie. I w ten oto sposób narodziła się historia naszego wspólnego M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz